Auto Union Type D (1938)

Zaczęty przez Ecnelis, 09.02.2007, 22:49:11

Poprzedni wątek - Następny wątek

Ecnelis

Z auto.gazeta.pl:

Kwotę od 8,8 do 12 milionów euro planuje uzyskać dom aukcyjny Christie's ze sprzedaży legendarnej "Srebrnej Strzały" - jednego z dwóch zachowanych Auto Union Type D, który w okresie przedwojennym był najlepszym bolidem sportowym Europy.

Auto zostanie zlicytowane 17 lutego. Union Type D to rarytas na rynku oldtimerów, dlatego Christie's liczy na rekord. Jeśli uda się osiągnąć szacowaną kwotę (a zainteresowanie kupców jest podobno ogromne), historyczny bolid stanie się jednym z najdroższych samochodów świata.

Auto Union Type D został zbudowany w roku 1938 przez zespół inżynierów pracujących pod kierunkiem Roberta Eberana-Eberhorsta. Konstrukcja pojazdu powstała w oparciu o wcześniejszy model Auto Union Type C, którego projektantem był sam Ferdynand Porsche. W roku 1939 samochód przeszedł kolejne modyfikacje, które pozwoliły podnieść moc jego 12-cylindrowego silnika do magicznej wartości 460 KM.

Rozwijające prędkość 330 km/h "Srebrne Strzały" kierowane przez tak znakomitych kierowców, jak Tazio Nuvolari czy Rudolf Hasse, wygrywały w tamtych czasach wyścig za wyścigiem - triumfowały m.in. w Grand Prix Francji i Jugosławii.

Po wojnie dwa Auto Union Type D zostały wywiezione z Zwickau do Związku Radzieckiego i na długie lata słuch o nich zaginął. Dopiero w latach osiemdziesiątych Amerykanin Paul Karassik po długich poszukiwaniach odnalazł je w opłakanym stanie i zabrał je na Zachód. Oba pojazdy poddano renowacji, który przeprowadzili brytyjscy specjaliści oraz inżynierowie Audi (Audi wchłonęło niegdyś markę Auto Union). Odrestaurowane auta trafiły ostatecznie do zbiorów Audi Tradition (historycznego oddziału Audi), które teraz postanowiło za rekordową kwotę odsprzedać jeden z egzemplarzy.


Z facet.wp.pl:

Jeżeli wydaje Ci się, że Twoje Porsche 911 to szybki samochodów - jesteś w błędzie... 70 lat temu powstawały pojazdy, których z pewnością nie dogonisz maszyną kupioną kilka dni temu na kredyt zaciągnięty z ciężkim sercem. Nawet, gdy na tuning przeznaczysz kolejną wywrotkę gotówki...

W 1932 roku, w wyniku połączenia Audi, Horcha, Wanderera oraz DKW powstała spółka Auto Union AG. Niedługo później firma zleciła Ferdynandowi Porsche przygotowanie wyścigowej maszyny, która byłaby w stanie nawiązać walkę ze srebrnymi strzałami Mercedesa. Na prawdziwe sukcesy przyszło poczekać do sezonu 1936, kiedy Auto Union Type C z 16-cylindrowym silnikiem zdominował wyścigi Grand Prix. Dobra passa maszyny sterowanej przez Bernta Rosermeyera potrwała do roku 1937. W kolejnym sezonie zmieniły się regulaminy wytyczające zasady rywalizacji, co zmusiło konstruktorów do amputowania 4 cylindrów oraz znacznego zmniejszenia pojemności skokowej. Jednak Auto Union z Tazio Nuvolarim za kierownicą znów brylował na trasach. Czy po 70 latach osiągi obu maszyn zdążyły się zdezaktualizować?

Już sam widok srebrnego nadwozia może wywołać dreszcze, które z pewnością nasili spojrzenie na miejsce pracy kierowcy. Niewielki, niemal niewyprofilowany fotelik, a także ogromna kierownica z nakrętką złowrogo spoglądającą z jej środka nie dają poczucia bezpieczeństwa. Z kolei brak pasów bezpieczeństwa sprawiał, że na ostrych zakrętach zawodnik musiał intensywnie balansować ciałem, aby w niekontrolowany sposób nie opuścić kokpitu. Za nim znajduje się olbrzymia komora silnika, która straszy dwunastoma rurami wydechowymi wyprowadzonymi z silnika o pojemności 3 litrów. Dwie mechaniczne sprężarki Rootsa wycisnęły ze stosunkowo niewielkiej jednostki napędowej aż 460 KM przy 7000 obr./min. Nawet dziś jest to niebagatelna wartość, więc 70 lat wstecz musiała wywoływać nie mniejsze emocje, niż obecnie wizja turystycznych lotów w kosmos...

Podczas Grand Prix 850-kilogramowe maszyny nierzadko osiągały 330 km/h! Bębnowe hamulce i opony o szerokości zbliżonej do montowanych obecnie w Seicento sprawiały, że wyścigi były balansowaniem na granicy życia i śmierci. Jednak dla kibiców zakręty pokonywane kontrolowanymi poślizgami stanowiły prawdziwą ucztę. Pokaz możliwości wyścigowych maszyn z lat '30 dał poprzednik Auto Uniona Type D. Granica zdrowego rozsądku została przekroczona przez Bernda Rosemeyera, który w maju 1937 roku na torze Avus w Berlinie rozpędził zmodyfikowany model Type C do niewyobrażalnych... 380 km/h!

Sportowe sukcesy oraz jednostkowa produkcja sprawiała, że maszyny warte były krocie już latach '30. Do dnia dzisiejszego przetrwało zaledwie kilka egzemplarzy, co wywindowało ich cenę pod niebiosa. 17 lutego w domu aukcyjnym Christie's rozpocznie się licytacja Auto Uniona Type D. Specjaliści szacują, że 460-konny pocisk zmieni właściciela za kwotę mogącą sięgnąć... 12 milionów euro!





Ecnelis

#1

Ecnelis

#2
News: Auto Union Type D - Raz na milion lat.



Zapraszam do komentowania i dzielenia się wrażeniami. :)

Ecnelis

#3
Piątkowa licytacja prowadzona przez dom aukcyjny Bonhams podobnie jak poprzednie nie przyniosła skutku - licytacja Type D stanęła na 6 milionach dolarów i auto nie zostało sprzedane (podobnie jak kilka innych klasyków, w tym Bugatti 57S).


Ecnelis

#4
Auto Union Type D dołączyło dumnie do naszej bazy. :)


Ecnelis

#5
Audi weszło w posiadanie bezcennego Auto Union Type D w specyfikacji z roku 1939, które obok modelu w specyfikacji z roku 1938, wykupionego przez Audi 14 lat temu, odbudowano w połowie lat dziewięćdziesiących na bazie części odnalezionych w Rosji i Ukrainie! Ile musiało zapłacić za maszynę - to oczywiście tajemnica.



News: Auto Union Type D - Powrót do domu.

Zapraszam do komentowania i dzielenia się wrażeniami. :)